Jesień
Jesieni nadzchodzi już czas,
z dala rozbrzmiewa wiatru bas,
widać jak liść z zieleni się zmienia,
na dworze natura poczyna złocenia.
Z tym przyszedł i czas przygotowań,
w większym trudzie dzień w dzień bywań.
Trzeba przyodziać płaszcze,
od wiatru wnet zjawią się dreszcze,
drewno na opał również nabyć,
wszak zimna ciężko się pozbyć.
Nie tylko dla nas to ciężkie bywa,
co i rusz zwierze stąd wybywa,
biega, gromadzi, pokarm zbiera,
więc o cóż ta afera?
To już się rozpoczeło,
przyszła noc i słońce zgasło,
spadły nawet liście,
co nie rozumieją komendy "wiście"
zżółkły krzewy,
widocznie takie mają potrzeby,
ale zbędne są te żale,
trzeba wiedzieć że liczą się chwile.
Każdy wie że w takie dni,
gdy kości mrozi, a wicher dudni,
niezastąpiony jest czas wspólny,
co zawsze był tak łatwo zbywalny.
Tak już jest,
pór roku gest,
niech się nie zmieni,
i nich zawsze rok w rok będą te dni.